Co sprawia, że miasto jest przyjazne?

Przyjazne miasto to miejsce do życia dla wszystkich – dla młodych i starych, ubogich i zamożnych, dla sprawnych i tych z niepełnosprawnością, dla ekstrawertyków i ludzi potrzebujących więcej odosobnienia, pracujących i turystów – to oczywistość. Moim zdaniem to jednak za mało.

Miasto powinno być gościnnym miejscem także dla drzew i zwierząt, zwłaszcza ptaków. W dobie przemian klimatycznych dbałość o zieleń to nie tylko truizm, ale konieczność – nasze być albo nie być. Ludzie miasta są spragnieni kojącej obecności natury, wystarczy spojrzeć co dzieje się w parkach i zielonych skwerach, gdy tylko wyjrzą pierwsze promienie słońca.

Zielone tereny to radość dla dzieci, miejsce spacerów właścicieli zwierząt czy przestrzeń spotkań dla seniorów, tak często zamkniętych w domach z powodu oddalenia parku lub miejsca, gdzie mogliby wyjść na powietrze i usiąść na ławce. Takich osób w przyszłości będzie o wiele więcej, gdyż społeczeństwo się starzeje. To bardzo ważne, aby zaaranżować dla nich taką przestrzeń, aby nie byli narażeni na samotność i związaną z tym depresję.

Walka z zanieczyszczeniami powietrza

Zieleń i drzewa to naturalne bogactwo dla miasta – dają cień, schronienie dla ptaków, oczyszczają powietrze i cieszą oczy. Chronią nas też przed hałasem komunikacyjnym, który przez WHO został uznany za jedno z najgroźniejszych zanieczyszczeń powietrza. Hałas o poziomie większym niż 80 dB powoduje choroby układu krwionośnego, zaburzenia neurologiczne, chorobę wrzodową, problemy z koncentracją, stres i wiele innych.

A najgorsze jest to, że przed hałasem nie możemy się schować, nie ma przed nim ucieczki. Możemy zamknąć oczy, gdy nie chcemy na coś patrzeć, ale nie możemy “wyłączyć słuchu”. Dlatego moim zdaniem należy dbać o zielone miejsca wypoczynku, ze szczególnym uwzględnieniem miejsc cichych.

Miasto to ludzie w nim żyjący

Przyjazne miasto służy przede wszystkim ludziom, a zwłaszcza budowaniu społeczności. To niesamowite, jak wyłączenie ulicy z ruchu kołowego, wpływa na rozkwit danej dzielnicy. Obecność deptaków, widoczna szczególnie w centrach większych miast, powoduje “zwolnienie” spacerujących, daje przestrzeń na spotkania, relaks.

Nagle jak grzyby po deszczu otwierają się różnej maści kawiarnie, lokale, miejsca spotkań czy kameralne butiki, zapraszające do siebie leniwie spacerujących ludzi. Takie miejsca są często centrum kulturalnym i rozrywkowym danego miasta. Uwielbiają je wszyscy – rodziny z dziećmi za to, że potomstwo może swobodnie biegać i jest bezpieczne. Starsi natomiast za to, że mogą spotkać się z innymi seniorami i na ławeczce przyglądać się pulsującemu rytmowi ulicy.

To, co jest przeciwieństwem takich miejsc, to ogrodzone osiedla, których popularność wyrasta na poczuciu lęku przed “obcymi” i chęci odizolowania się od reszty społeczeństwa w imię głęboko zakorzenionego poczucia bezpieczeństwa. W rezultacie każde nowe osiedle budowane w mieście  “ograbia” miasto i jego mieszkańców z terenów, które do nich właśnie przynależą. W żadnym innym kraju na taką skalę nie buduje się osiedli, które są oddzielone od miasta płotem.

Moim zdaniem powinniśmy w taki sposób aranżować wspólną przestrzeń, aby raczej łączyć ludzi – nawet tych z pozoru odmiennych, a może zwłaszcza takich… w ten sposób zbudujemy społeczność harmonijnie ze sobą współdziałającą i otwierającą się na problemy słabszych.

Przykłady przyjaznych miast

Kopenhaga, uznawana za jedno z najbardziej przyjaznych miast na świecie, jest usłana deptakami, nie wspominając o liczbie ścieżek rowerowych, które uczęszczane są intensywnie niezależnie od pogody ani zasobności portfela rowerzystów.

Tak samo dzieje się w Barcelonie, gdzie powiększana jest przestrzeń dla pieszych i rowerzystów. Od roku 2016 władze Barcelony zaczęły wprowadzać  pierwsze tzw. superblocki – wydzielone fragmenty miasta, wewnątrz których ograniczany jest ruch samochodów. Ich głównym celem jest oczywiście zmniejszenie liczby samochodów i produkowane przez nie zanieczyszczeń, ale chodzi równocześnie o zwiększenie poczucia wspólnotowości wśród ludzi zamieszkujących supeblocki.

Zamknięcie ulic na takich terenach umożliwia stworzenie zielonych i bezpiecznych przestrzeni rekreacyjnych czy dodatkowych lokali gastronomicznych dla jego mieszkańców. Chodzi głównie o poprawienie jakości życia mieszkańców, umożliwienie im nawiązywania relacji i budowania wspólnoty, ze szczególnym uwzględnieniem potrzeb małych dzieci i osób starszych. Docelowo zieleń ma zajmować 80% powierzchni superblocków, aby dawać kojący cień i umożliwić deszczówce swobodne wsiąkanie w ziemię. Moim zdaniem ta inicjatywa jest przykładem miasta, które idealnie odpowiada na potrzeby jego mieszkańców.

Także w naszym mieście istnieją inicjatywy oddolne strzegące i broniące zielonych terenów przed pato-urbanistyką deweloperów i niektórych instytucji. Mowa o grupach takich jak “Społeczni obrońcy drzew – na Facebooku czy lokalnych działaczach społecznych.  Póki co, Toruń może się pochwalić bogatą arterią ścieżek rowerowych, na co z zazdrością spoglądają mieszkańcy innych miast.

Joanna Szudrowicz-Dec
public relations manager w Pollyart